JAK ZNALEŹĆ CZAS DLA SIEBIE PRZY DZIECKU?
Czas dla siebie przy dziecku jest jak święty Graal. Wszyscy go poszukują, a jego wciąż nie ma. Pewnie jako Matka, masz poczucie, że służysz wszystkim dookoła, a Ty nawet nie masz kiedy spokojnie usiąść i zjeść ciepłego posiłku? No bo, kiedy miałabyś to zrobić? Między praniem, gotowaniem i zabawianiem, zdążysz co najwyżej mrugnąć okiem.
A może nie jest tak źle? Kiedyś usłyszałam, od mojego męża, że źle zarządzam swoim czasem. Możesz sobie wyobrazić jak ja się wtedy … zdenerwowałam. Znasz pewnie ten własny wzrok, kiedy między kupką, a zupką, ktoś zwróci Ci uwagę. 😉 Natomiast ta myśl o złym zarządzaniu już wtedy zaczęła ze mną pracować. Choć dopiero zaczynałam być wyznawcą teorii, że jeśli chcesz coś zmienić, zacznij od siebie; to już wtedy wiedziałam, że ówczesna sytuacja (a byłam Mamą 4-miesięcznego Bobasa), przez jakiś czas nie ulegnie zmianie. Zadałam sobie więc pytanie: co w związku z tym, JA SAMA, mogę zrobić? GDZIE MOGĘ ZNALEŹĆ CZAS? GDZIE GO GUBIĘ? Zaczęłam to analizować i wyciągać wnioski. Jak więc znaleźć czas dla siebie przy dziecku?

USTAL WŁASNE POTRZEBY. Po co Ci czas dla siebie?
W zależności od tego, na jakim jesteś etapie macierzyństwa masz różne potrzeby. Będąc Młoda Mamą potrzebujesz chwili w łazience, oddechu, czasu na ćwiczenia czy wyjście do fryzjera. Z czasem potrzeby zaczynają wzrastać i czas dla siebie jest coraz bardziej istotny. Moim zdaniem warto więc konkretnie wypisać na kartce, ile potrzebujesz czasu i na co go chcesz przeznaczyć. Po co? Ponieważ często czegoś chcemy, ale nie potrafimy tego sprecyzować. W efekcie, nawet kiedy zyskamy chwilę, przemyka nam ona przez palce. Pojawia się frustracja i pretensje do bliskich, że znowu nie zdążyłaś… Konkretna lista rzeczy do zrobienia jest dobrą bazą dla Ciebie i Twoich bliskich. Pamiętaj tylko, by działania na niej wypisane były realne do osiągnięcia.
UPORZĄDKUJ RYTM DNIA
Ten tip tyczy się Mamy, która już przeszła kilka pierwszych miesięcy życia Bobasa i chce uporządkować sobie dzień. Zdaję sobie sprawę, że w macierzyństwie nie do końca można zaplanować. Że nie wszystko to kwestia organizacji. Natomiast wiem też z własnego doświadczenia, że wiele kwestii można wypracować. Jeśli jesteś Młodą Mamą to mogę podpowiedzieć, że dla mnie w pewnym momencie życia bobasa, kluczowym działaniem, było wprowadzenie rytmu dnia. Kiedy zaczęłam pracować nad uporządkowaniem drzemek dziecka, zyskałam 1,5 godziny w ciągu dnia i ok. godziny wieczorem, kiedy dziecko już spało. Wiedziałam, że ten czas muszę wykorzystać maksymalnie, bo kolejnego wolnego nie będzie. Codziennie o 21.00 zasiadałam więc na macie do jogi, by oczyścić umysł przed snem, a w ciągu dnia przeznaczałam ten odzyskany czas na regenerację i bloga.
USTAWIANIE PRIORYTETÓW
Macierzyństwo nauczyło mnie ustawiać sobie czynności na bardzo pilne, ważne i mniej ważne. To pomaga mi organizować sobie lepiej czas dla siebie. W międzyczasie zaczęłam dokształcać się na temat produktywności i poznałam macierz Eisenhowera, czyli matrycę zarządzania czasem.
Dzięki wprowadzeniu matrycy w swoje życie podniesiesz swoją produktywność, ustalisz co jest dla Ciebie ważne i od czego powinnaś zacząć. Istnieją cztery ćwiartki matrycy zarządzania czasem:
I. Ważne i Pilne (czyli tzw. pożary) – nagłe przypadki, zaniedbania, sytuacje kryzysowe. Np. kupa dziecka;), choroba dziecka, ostatni dzień zapłaty mandatu itp. ZRÓB TERAZ❗
II. Ważne i Niepilne (czyli to nad czym najwięcej powinniśmy pracować, tutaj budujemy produktywność). Są to: planowanie, regeneracja(!), relacje, rozwój. Np. Twój odpoczynek!, gotowanie posiłków, czytanie książki, rozmowa z mężem, planowanie dnia; ZRÓB PÓŹNIEJ❗
III. Pilne i Nieważne – tutaj są pozornie ważne pożary, najczęściej ktoś chce żebyśmy się koniecznie czymś zajęli mimo, że to nie jest ważne. Zbędne codzienne zajęcia; np. dla mnie prasowanie ubranek, mycie okien, niektóre telefony, mniej ważne spotkania. Życie to kwestia wyborów. DELEGUJ❗
IV. Nieważne i Niepilne – czyli coś, czego powinniśmy unikać. Np. filmy i seriale, media społecznościowe, które powodują u nas frustrację; puste przyjemności. ELIMINUJ❗

USTALENIE, CO ZABIERA TWÓJ CZAS DLA SIEBIE
I. BEZMYŚLNE PRZEGLĄDANIE TELEFONU I INTERNETU. Niech zgadnę. Weszłaś tylko sprawdzić przepis w internecie, a przy okazji już wiesz, co słychać u 8 osób, z którymi nie utrzymujesz żadnych relacji. Wmawiasz sobie, że jeszcze tylko 5 minut, a zanim się zorientujesz, Twoje oczy wpatrzone są w ekran już co najmniej godzinę. Bezmyślną godzinę, bo nie wniosła do Twojego życia żadnej wartości, a tylko wyssała z Ciebie energię, którą też zresztą masz ograniczoną. Jestem osobą uzależnioną od telefonu (przyznaję!) i tym bardziej muszę do tej kwestii podchodzić z rozwagą. Moim zdaniem nie chodzi o to, by zupełnie zrezygnować z takich kwestii, ale postawić na JAKOŚĆ:
- Zacząć świadomie podchodzić do kwestii telefonu i internetu;
- Świadomie oznacza wyznaczyć sobie czas i go kontrolować;
- Przeglądać tylko i wyłącznie kwestie, (strony, influencerów, konta) , które nas interesują;
- Tym samym, skasować wszystkich, którzy nas nie interesują,
- Zrobić sobie zakaz przeglądania telefonu przed snem.
II. BEZMYŚLNE OGLĄDANIE TELEWIZJI, WCIAGAJĄCYCH FILMÓW I SERIALI, szczególnie wieczorami. W pierwszych miesiącach macierzyństwa mój mózg jeszcze nie akceptował, że sytuacja diametralnie się zmieniła. Że noce są nieprzespane i odespanie nocnego oglądania serialu nie wchodzi w grę. A sama przyznasz, że seriale są teraz bardzo wciągające. Zaczniesz jeden odcinek i nie możesz przestać. Ileż razy mój mąż już chrapał, a ja siedziałam cała rozdygotana, by obejrzeć jeszcze jeden odcinek. Za chwilę budził się niemowlak i noc zarwana. W pewnym momencie zauważyłam, jak bardzo to wyczerpuje mój organizm. Dzisiaj nadal jestem kinomaniakiem, ale uważam, że podstawą jest ponownie- świadome podejście. Kontrola tego, ile czasu na to poświęcamy, jakie treści i o której oglądamy.
III. MULTITASKING vs. UWAŻNOŚĆ. Zagadka: kto potrafi trzymać dziecko w jednej ręce, wycierać blat w kuchni i rozmawiać przez telefon jednocześnie? Nikt nie zna się na ,,multitasking” bardziej niż Mama. Ale hola, hola … Czy to jest powód do dumy? Jeszcze do niedawna byłam dumna, że potrafię tworzyć z chaosu. Dziś już wiem, że to rozproszenie robi mi krzywdę. Rozłóżmy to na czynniki pierwsze: zaczynasz kroić warzywa, dziecko płacze, podchodzisz, zabawiasz, w końcu bierzesz na rączki. W jednej ręce dziecko, w drugiej mieszasz zupę, a jeszcze dodatkowo dzwoni ci telefon. Po jakichś 10 minutach jest jeszcze większy bałagan, nie dokończyłaś żadnego zadania i masz wszystkiego dosyć. A gdyby tak, jakoś po kolei? Dobra! Nie do końca mamy wpływ na płacz dziecka. Ja jednak wprowadziłam sobie kilka sposobów na ogarnięcie takiej sytuacji, kiedy moja uwaga zostaje rozproszona:
- Uważność – skupianie się na jednej czynności, a nie zabieranie się na kilka rzeczy jednocześnie. Moim zdaniem lepiej zrobić po kolei, wolniej, ale do końca, niż ,,rozgrzebać’’ i zostawić.
- Kiedy dziecko mnie wybije z jakiejś czynności, staram się nadal być uważna i wrócić do niej, nie biorąc się za kilka nowych.
- Jeśli ,,popłynę’’, bo np. zamiast szybko zrobić zupkę dla dziecka, zaczynam sprzątać w szafce, jestem w stanie to wychwycić. SAMOŚWIADOMOŚĆ to klucz. Powiedzieć stop, rzucić sprzątanie w szafce i przejść do zupki. 😉
To jest moja propozycja na początek. Jest oczywiście jeszcze wiele innych aspektów, takich jak: ustalenie podziału obowiązków z mężem, korzystanie z pomocy, stawianie granic, akceptacja, skupianie się na pozytywach i wiele, wiele innych. Ale małymi krokami. Od czegoś trzeba zacząć. A najlepiej od siebie. 😉
To be continued…